• » RiderBlog
  • » filcu
  • » Motocykle. Jak odmieniły mnie i moje życie.
Najnowsze komentarze
lech.k dziwny z ciebie typ...........
do szkoły a nie na motór...
a skąd znasz moja ksywę ? ;)
wzruszyła mnie twoja historia Radw...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

27.07.2011 12:34

Motocykle. Jak odmieniły mnie i moje życie.

Odmienione życie...

  Cześć, postanowiłem coś napisać ,nie mam doświadczenia w pisaniu blogów, ale kiedyś trzeba zacząć ;).Kiedy byłem małym dzieckiem nie różniłem sie od innych biegałem latałem skakałem miałem jakieś marzenia. Powiem wam szczerze ,że nigdy nie myślałem o motocyklach........ nie wzbudzały we mnie emocji. Widząc przejeżdżający motocykl....... nawet nie oglądałem sie za nim.......prawdę mówiąc, miałem to głęboko w d***e.

 

     Sytuacja ta zmieniła się kiedy mając 15-14 (3-4 lata temu) lat już dokładnie nie pamiętam...... mój brat zakupił sobie pierwszy sprzęt było to małe gówienko z silnikiem 175cm od poczciwej polskiej WFM-ki. Zrobił nam nie złą niespodziankę :), moi rodzice sceptycznie podchodzili do motocykli. Brat kupując nawet ich o zgodę nie zapytał. Dobra przejdźmy teraz do sedna...... zaczęło sie od tego jak siadłem razem z nim i przejechaliśmy sie po wiosce......... ale to było UCZUCIE !!!! wiatr wiejący w twarz........ te "przyspieszenie". Myślałem ,że będzie to coś podobnego do jazdy na rowerze. BARDZO SIE MYLIŁEM........ od tego czasu zaglądałem na serwisy aukcyjne dniami i nocami.......... zacząłem się zagłębiać w ten świat, świat ludźi z wielką pasją !!!. Na początku moja wiedz była znikoma... lecz po tysiącach godzi spędzonych, m.in tu na Ścigaczu ,forach, stronach poświęconych wyprawom itp. Widzie chłonąłem szybko....... czytałem o testach motocykli, zacząłem je rozpoznawać na ulicy. Przyszły wakacie zacząłem dorabiać u mojego taty. Tak o to rozpoczęło sie poszukiwanie pierwszego motocykla w moim życiu.......... po ok 1 miesiącu poszukiwań, stałem się posiadaczem kultowego "motóru" zwanym WSK 125 ,był to ostatni model WSK-i. Była ostro zmodyfikowany przez poprzedniego właściciela :(( cięta rama, brak paru Elementów, motocykl przywiózł mi mój Wujek, który był w okolicach gdzie moto sie znajdowało, pamiętam ,że spać nie mogłem na myśl ,że następnego dnia będę miał swojego rumaka. Wstałem rano po nieprzespanej nocy lekko zmęczony..... Wujek przyjechać o 10, ja wtedy byłem w pracy.... zdążył go przygotować dla mnie.... cały dzień chodziłem zakręcony. Robiłem wtedy na budowie u takiego pana "Majster" mówił ,że będę mu po piwo "motórem" jeździć :).Godzina 17. Dziesięć godzin udręki w robieniu i noszeniu tynku, przyszedł czas na Fajrant ! do domu przyszedłem ok godz. 17.30. Patrzę a tam za domem stoi !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mmmmmmmmm, podchodzę patrzę i jeszcze do mnie nie odcierało, że to moje !!!!!!,że mogę sobie odpalić nawet o 23 godz. ,że nikt nie może jeździć oprócz mnie bez moje zgody. Podchodzę bliżej, patrzę kluczyk w "ala stacyjce" przekręcam otwieram kranik, przelewam gaźnik, 1 kop zapaliła........ gang dwusuwa...... zaczął mi sie podobać.

 

     Pierwsza przejażdżka samemu bez nikogo........... wrzucam jedynkę puszczam sprzęgło...... oj jak ja wrócę do tamtych chwil........ jaki byłem szczęśliwy, jadę sobie polem, na ulice, która jest prawie w ogóle nieuczęszczana przez ludzi, tam rozpędziłem sie do zawrotnej prędkości 60km/h....... ale emocje ale prędkość.......Chyba potem spać nie mogłem. Jeździłem tak wsk-ą przez prawie 1 miesiąc, pod koniec wakacji znalazłem ogłoszenie o MZ-tce TS 150.... z papierem za małą kasę i  to 15 km ode mnie..... Bez zastanowienia podpiąłem przyczepkę pod auto i pojechałem z Bratem, który miał już prawko. Po oględzinach wiozłem bo było warto. Moto już "hałasował" gdyż był zmęczony życiem i przydał by mu sie generalny remont ;). Tym motocyklem przekroczyłem barierę 80km/h, ale to były emocje ......... zaliczyłem na nim też pierwszą glebę, jadąc na trawie przy ok 20km/h zablokował mi sie tylni hamulec, a byłem na zakręcie i wyrżnąłem sie na bok, mięciutko lądując na gęstej trawie, ; ) (brak strat w ludziach i maszynach).

 

    Mijały miesiące, tygodnie, dni a ja stawałem sie coraz silniejszy w przekonaniu, że motocykle będą mi towarzyszyć do końca mojego życia !

 

Po dwóch latach, dokładnie w kwietniu stałem sie posiadaczem mojego obecnego motocykla...... Cezet 350 typ.472.6 jest to moja kochana "Cześka" ,miała swoje małe kaprysy ale ogólnie wtedy kiedy potrzebowałem jej najbardziej...... była nie zawodna. Motocykl ten wpadł w moje łapki po zamianie za MZ ts 150. Wymiana mi sie opłacała, na "Cześce" poznałem trochę mechaniki, zawsze uporałem się sam z problemami, wynika to z prostej budowie tego motocykla. ;) Cześka jest ze mną  już ponad rok........... zobaczymy co pokaże przyszłość....... może po tych wakacjach wejdę w posiadanie Aprili Pegaso 650....... pożyjemy zobaczymy

 

 

Reasumując, moje wypociny ;)........ jedno jest pewne motocykle w moim życiu pojawiły się nagle ale zapewniam was !!! ,że też nagle nie wylecą........... będą mi towarzyszyły do końca mojego życia, dopóki będę miał siły i "trzymał mocz" BĘDE JEŹDZIŁ

 

LEWA W GÓRĘ !!!!!! MOI DRODZY "ZAPALEŃCY" :)

 

 

Komentarze : 5
2011-07-30 14:23:09 vggf

fajnie : )

2011-07-29 21:13:50 filcu

lech.k dziwny z ciebie typ......... wszytko komentujesz negatywnie ( zauważyłem u innych blogerów). Napisz może swojego bloga, chętnie poczytam.

2011-07-28 09:35:12 lech.k.

do szkoły a nie na motór...

2011-07-27 16:52:47 filcu

a skąd znasz moja ksywę ? ;)

2011-07-27 14:34:30 Fan!

wzruszyła mnie twoja historia Radwan...

  • Dodaj komentarz